Śpiewające Brzdące - To już 5 lat!

To już 5 lat mojej przygody ze “Śpiewającymi Brzdącami”! Dokładnie 9 marca 2015 na YouTube pojawiła się nasz pierwsza wspólna produkcja i nasz pierwszy hicior: “Halo, Panie Policjancie”. Wesoła piosenka o policyjnym numerze alarmowym 997 otworzyła na dobre nowy, YouTube'owy etap w historii "Śpiewających Brzdąców". Co więcej: jeszcze tylko kilka teledysków i będziemy mieli równe 100 moich produkcji pod tym szyldem. Z okazji roku jubileuszowego wypadałoby wznieść toast puszką Dr-a Peppera, wygłosić okolicznościową mowę i snuć wspomnienia. No dobra... bez mowy.

Jak to się wszystko zaczęło? 

Jako tzw. “wolny strzelec” imałem się przez lata przeróżnych zajęć mniej lub bardziej związanych z ruchomymi obrazkami. A to teledysk dla zaprzyjaźnionego zespołu, a to rejestracja jakiegoś wydarzenia, coś zmontować, coś nakręcić… W tak zwanym międzyczasie zajmowałem się też na różne sposoby edukacją dzieci i młodzieży. 
Byłem właśnie świeżo po zakończeniu krótkiej antologii animowanych bajek wielokulturowych i choć wcześniej bawiłem się animacją i grafiką było to moje pierwsze tak duże przedsięwzięcie. Postanowiłem więc spożytkować nabyte doświadczenie animatora i rysownika i pomyślałem: A może teledyski dla dzieci? Zacząłem więc przeszukiwać internet i dość szybko znalazłem kanał YouTube Wydawnictwa Akord. Wtedy jeszcze bardzo skromny i poza dwoma teledyskami animowanymi były tam same  wersje audio, opatrzone tylko statycznym obrazkiem lub prostą, zapętloną animacją . Posłuchałem piosenek i przypadły mi do gustu. Napisałem więc maila do wydawnictwa i jeszcze tego samego dnia odebrałem telefon. Jakieś dwa-trzy tygodnie później teledysk "Halo, Panie Policjancie" trafił "na antenę". Reszta jest historią…

Z szacunkiem do widza (i słuchacza)

Maksym Gorki powiedział: 
“Dla dzieci należy pisać jak dla dorosłych, tylko lepiej”. 
Od samego początku staram się trzymać tej zasady. Nie jest to łatwe bo wybitnym rysownikiem ani animatorem nie jestem. Staram się aby moje prace przynajmniej nie wyrządzały szkód w młodych umysłach. Oczywiście sprzyjają mi same piosenki. Choć ich jakość muzyczna czy literacka bywa rozmaita (przy takiej ilości piosenek, trudno żeby każda była wybitna) to wyróżniają się in plus na tle większości jutubowych produkcji dla najmłodszych. Prawdziwe dzieci śpiewają do podkładów, które nie brzmią jak disco polo tłuczone na organkach Casio i śpiewane fałszywym falsetem z vocodera. Po pięciu latach mogę śmiało powiedzieć, że jestem współtwórcą a nie tylko najemnym chałturnikiem, który minimalnym wysiłkiem skleja kompletnie niepasujące do siebie kliparty kupione ze "stocka" czy narysowane na odwal się wielkookie monstra ociekające brokatem.
Nie bez znaczenia jest fakt, że w zasadzie od samego początku miałem bardzo dużą wolność twórczą. Dostawałem piosenkę (a czasem sam sobie wybierałem coś z przepastnego katalogu) i garść wytycznych, dość ogólnikowych zazwyczaj. Reszta należała do mnie. Mogłem upychać swoje pomysły na postacie, scenerie, akcję, gagi etc.
Czasem pomysłów było aż za dużo by się zmieściły w jednym teledysku (lub czas przeznaczony na realizację nie pozwalał) ale bywało, że następował “blok pisarski” i trzeba było prosić kolegów z Wydawnictwa o wsparcie. Moja dbałość o szczegóły, merytoryczną i estetyczną zawartość jak również aspekty pedagogiczne czasem doprowadzała Kolegę Producenta na skraj załamania. Ale to wszystko w trosce o jakość i dobro naszych widzów :) Produkt polski na światowym poziomie!

Kto tu kogo edukuje?

Brzdące cały czas ewoluują. Zwłaszcza od strony graficznej. Ciągle poprawiam projekty postaci, dopracowuję scenografię, szukam nowych sztuczek pozwalających osiągać ciekawe efekty wizualne. Podglądam “starych mistrzów”, wszędzie szukam inspiracji i rozwiązań. No i oczywiście “research”. W filmach dla dorosłych można przepchnąć dowolną bzdurę. Im już nic nie zaszkodzi. W twórczości dla dzieci - patrz: Maksym Gorki. U mnie nie ma: “dzieci nie zrozumieją”, “dzieci nie wiedzą” czy “dzieci nie zauważą”. Jeśli nie wiedzą to się dowiedzą. Albo przynajmniej nie dowiedzą się czegoś błędnego. Jeśli nie rozumieją teraz to zrozumieją kiedyś. 

Nic nie wywołuje u mnie większego sprzeciwu jak traktowanie dzieci przez twórców jak by były małymi gamoniami.
Jeśli robię animację o pingwinach to nie będzie w niej reniferków czy misiów polarnych - one żyją na drugiej półkuli. Jeśli rysuję Afrykę to nie spotkacie tam tygrysa. Widz “Śpiewających Brzdąców” zasługuje na ułana w uproszczonym ale prawdziwym mundurze, na piracki okręt z prawdziwymi masztami i olinowaniem i górskiego ratownika w profesjonalnej uprzęży. Biorąc się za rysowanie uproszczonego, komiksowego zwierzaka zawsze mam przed oczami zdjęcia prawdziwych okazów. Przy każdej produkcji ja sam dużo się bardzo uczę. Stare motto "Bawiąc - uczyć" działa w obie strony jak widać.

Za kulisami

Typowy proces produkcyjny teledysku “Śpiewających Brzdąców” wygląda mniej więcej tak: albo ja coś wynajdę w archiwach co spowoduje przypływ natchnienia albo Kolega Producent pisze / dzwoni informuje, że robimy to i to. I wtedy ja drapię się w głowę i referuję pokrótce jaką mam wizję lub, co się zdarza, mówię, że wizji nie mam i bardzo proszę o podpowiedzi. 
Czasem powstają na papierze mniej lub bardziej szczegółowe szkice czy nawet większe fragmenty storyboardów czyli scenopisów obrazkowych. Rzadko rozrysowuję całość głównie ze względu na oszczędność czasu. Pracując w zasadzie samemu nauczyłem się polegać na pamięci i zgrubnych notatkach. Najbardziej lubię piosenki, w których da się opowiedzieć jakąś historyjkę. Planując animację myślę "filmowo": narracja musi mieć wstęp, rozwinięcie i zakończenie, wielkości planu muszą się dobrze "kleić" ze sobą. Słowem - jak prawdziwy film animowany tylko taki trochę mniejszy.
Czasem postacie powstają najpierw na papierze a po zeskanowaniu do komputera są dalej obrabiane a czasem od razu rysuję je na komputerze.
Wymyślone postacie i scenografie rysuję w programie graficznym gdzie “tnę” je na oddzielne kawałki (głowa oddzielnie, brzuch oddzielnie, ręka oddzielnie, nadwozie oddzielnie, koła oddzielnie itp).i w takiej formie importuję je do programu do obróbki obrazu i animacji. Tam dzieje cała magia. 








Z dostępnych kawałków (stali widzowie zauważyli, że te pewne postacie pojawiają się w różnych piosenkach jak również rekwizyty i scenerie) układam poszczególne ujęcia oraz “ożywiam” postacie przypisując im specjalne kontrolery ruchu przypominające ludzki szkielet. Wygląda to trochę jak taki wirtualny teatrzyk kukiełkowy z wycinankowych postaci.
Co jakiś czas odpowiadam na maile i telefony Kolegi Producenta zgłaszającego swoje uwagi (“Chcielibyśmy więcej koloru! I daj jakieś pszczółki albo motylki w tle”) czy przypominającego o terminach (“Do brzegu, Panie! Do brzegu!”). Ale wyraża też zachwyt (“Cudnie!”) co cieszy najbardziej.

Co dalej?

Cóż... robimy swoje. Mimo kłód rzucanych nam pod nogi przez YouTube i ciągłe zmiany polityki serwisu, działamy i tworzymy bo widzimy, że warto.
Docierające do nas wyrazy sympatii widzów, wysoka oglądalność dodają nam skrzydeł. Nasz największy przebój czyli "Lisek Łakomczuszek" w zeszłym roku pokrył się czterokrotną platyną i nawet ja dostałem swój egzemplarz tej nagrody. Sam lisek zaczął już trafiać min na torty urodzinowe więc możemy śmiało powiedzieć, że stworzyliśmy z Akordem naszą własną ikonę (no... ikonkę) popkultury (popkulturki).


Aktualnie czekamy na wyniki festiwalu Best Stream Awards gdzie kanał "Śpiewające Brzdące" został nominowany w kategorii Program dla dzieci. Sama nominacja to spore wyróżnienie bo konkurencję w światku animowanych teledysków dla dzieci mamy dużą. Ale liczymy na nagrodę :) To byłoby piękne podsumowanie pierwszego jubileuszu. Tak więc  popijając jubileuszową kawę pozdrawiam ze swojego fotela wiernych widzów i słuchaczy oraz zespół wydawnictwa Akord i wracam do kolejnego teledysku. Sam się nie zanimuje :)

  Ciekawostki 

  • Postacie z piosenki Uliczni detektywi” są wzorowani na moich ulubionych powieściowych detektywach: Charlie Chanie, Sherlocku Holmesie i Samie Spade.
  • “Idą kaczuszki” to jak dotąd jedyny teledysk “Brzdąców” zrealizowany w jednym ujęciu. 
  • Wzorem dla paleontologa w piosence “Dziwne pytania był Jack Horner - słynny paleontolog, który konsultował filmy z serii “Park Jurajski” 
  • Pani kapitan z piosenki “Ocean nam niestraszny” jest wzorowana na Elaine Marley - postaci z serii gier “Secret of Monkey Island”. 
  • Początkowo w piosence o karetce pogotowia bohaterami miały być antropomorficzne zwierzaki ale ostatecznie zostaliśmy przy ludziach żeby zachować ciągłość z pozostałymi piosenkami o służbach ratunkowych.